Poszukiwania auta na rynku wtórnym nie należą do najłatwiejszych. Potencjalne problemy mogą wynikać nie tylko z nieuczciwych zagrywek handlarzy, ale też wieku pojazdu. Trudno przecież oczekiwać, że np. 10-latek będzie całkowicie bezobsługowy. Nawet jeśli poprzedni właściciel nic przed nami nie zataił, z czasem mogą pojawić się usterki, których naprawa wiąże się z kosztami porównywalnymi z ceną samochodu.
Nic więc dziwnego, że wielu kierowców unika zakupu starszych aut. Z drugiej strony jednak kupno egzemplarza prosto z salonu często jest niemożliwe lub po prostu nieopłacalne ze względu na szybką utratę wartości. Warto więc znaleźć złoty środek. Najlepszym wiekiem używanego samochodu wydają się trzy lata. Samochód jest wówczas już stosunkowo tani, a ryzyko wystąpienia awarii typowych dla staruszków – nadal niskie. Jakie konkretnie argumenty przemawiają za tym rozwiązaniem? Jak wybrać odpowiednią ofertę?
Kupno 3-letniego samochodu. Czemu warto?
Pierwsze trzy lata to czas, kiedy rynkowa wartość samochodu spada w największym stopniu. Najgorzej jest w pierwszych dwunastu miesiącach, kiedy obniża się ona aż o 30 procent. Kolejne dwa lata to nieco mniejsze, ale wciąż dotkliwe spadki – średnio o kilkanaście procent. Oznacza to, że niektóre modele po trzech latach mogą być nawet połowę tańsze niż w chwili, gdy wyjeżdżały z salonu.
Wiele 3-latków dostępnych na rynku wtórnym do ponadto egzemplarze, które były wzięte w leasing i służyły jako elementy flot firmowych. Często są więc bardzo zadbane i na bieżąco serwisowane w ASO. Dotyczy to zwłaszcza aut osobowych z wyższych segmentów, użytkowanych jako pojazdy reprezentacyjne dla dyrektorów i kadry kierowniczej, chociaż nietrudno też znaleźć będące w dobrym stanie samochody dla przedstawicieli handlowych, a nawet dostawcze.
Trzy lata to czas na tyle krótki, że o aucie trudno jeszcze mówić jako o starym, a jednocześnie wystarczająco długi, by poznać najważniejsze wady i słabości danego modelu. Nawet jeśli samochód został nabyty bezpośrednio po premierze, nie kupujecie więc kota w worku, a pojazd przetestowany przez tysiące kierowców i dobrze znany mechanikom.
Numer VIN auta. Dlaczego należy go sprawdzić?
Założenie, że wszystkie 3-letnie auta będą opłacalnym wyborem jest oczywiście mało rozsądne. Dostępne na rynku wtórnym egzemplarze mogą mieć za sobą wypadkową przeszłość lub poważne awarie usuwane poza ASO. Co gorsza, sprzedający nie zawsze informują o takich wadach. Mimo grożącej odpowiedzialności karnej, nadal zdarzają się ponadto przypadki cofania licznika. Kolejne ryzyko stanowią przestępcy i oferowane przez nich samochody pochodzące z kradzieży.
Dlatego każdą ofertę należy dokładnie prześwietlić – jeszcze zanim umówicie się na oględziny i jazdę próbną. Najlepszą metodą jest sprawdzenie VIN. Pomogą wam w tym dostępne w sieci dekodery, dzięki którym poznacie historię rejestracji, serwisowania i ewentualnych wypadków, dowiecie się, czy samochód znajduje się w rejestrach pojazdów kradzionych z różnych krajów oraz sprawdzicie przebieg notowany na kolejnych przeglądach. Taka wiedza zwykle okazuje się bardzo skuteczną bronią w walce z nieuczciwymi handlarzami.
Skąd jednak wziąć numer VIN? Rzetelny sprzedawca zwykle podaje go w opisie lub parametrach ogłoszenia. Jeśli oferta pochodzi od osoby prywatnej, poprzedni właściciel może po prostu nie pamiętać o jego dodaniu. W takim przypadku warto go poprosić o VIN. Jeżeli pomimo próśb ten nie chce go nam przesłać, najpewniej świadczy to jego niejasnych intencjach – warto potraktować to jako sygnał do znalezienia innej oferty.
Artykuł sponsorowany